"Balbina" w osiem jeden.

balbina 81Bogumiła D. poruszająca się na elektrycznym skuterze odwiedziła dziś wieczorem Warzymice. Po krótkiej przejażdżce ścieżką rowerową wybrała komunikacją miejską. I tym razem bez problemu została zebrana przez kierowcę autobusu 81, chociaż zdaniem specjalistów nie powinna nią jechać. Gdyby w autobusie było więcej osób, w przypadku nagłego hamowania, jej pojazd staranowałby pasażerów.

 

 

"Balbina", bo tak nazywają ją internauci, utrudnia życie użytkownikom komunikacji miejskiej w Szczecinie. Od kilku miesięcy próbuje wjeżdżać swoim ponad dwustukilogramowym skuterem do tramwajów i autobusów. W przypadku braku możliwości wjazdu lub odmowy kierowcy, wyjeżdża na ulicę i blokuje swoim pojazdem autobus lub tramwaj. Pani Bogumiła D. jest niezwykle uparta i agresywna. Kilka dni temu w Szczecinie potrąciła swoim pojazdem jednego z mieszkańców, którego odwieziono do szpitala.

Jak informują specjaliści na łamach Kuriera Szczecińskiego, jej skuter przekracza dopuszczalne wymiary i są one niezgodne nie tylko lokalnym prawem ale i szczegółową międzynarodową instrukcją. Dopuszczalne wymiary wózka elektrycznego to 1200 na 800 i 1090 mm, tymczasem z instrukcji skutera wynika, że jest on 110 mm dłuższy i 130 mm wyższy. Z instrukcji wynika też wyraźnie, że podczas transportu innym pojazdem ze skutera należy wymontować wiele ruchomych elementów, czego kontrowersyjna pasażerka nie robi. W czasie przewozu autobusem czy tramwajem na skuterze ani w nim nie powinno być żadnego bagażu, tymczasem „Balbina” zawsze podróżuje z wieloma torbami i bagażami. I – co najważniejsze – podczas transportu na skuterze nie może znajdować się żaden pasażer. A pani Bogumiła, choć porusza się i o kulach, i bez nich, nigdy nie rusza się ze swojego fotela.

Panią Bogumiłę spotkaliśmy w czwartkowy wieczór na ścieżce w Warzymicach. Po krótkiej przejażdżce ścieżką pieszo-rowerową, zdecydowała się zaczekać na autobus linii 81. Ten o dziwo bez problemu ją zabrał. Kierowca PKS rozłożył podjazd dla wózków, pasażerka wjechała na pokład autobusu i przejechała krótki kawałek do Przecławia. Nie było konieczności zapinania pasów ani odpowiedniego ustawiania wózka do jazdy.

Stwarza zagrożenie - pisze Pan Marcin. Nie jest ustawiona tyłem do kierunku jazdy, nie zapięta pasami, zajmuje wózek gdzie powinna usiąść na miejscu.
Nie ma co się dziwić bo kierowcy z Ukrainy nie wiedzą co się dzieje - komentuje Pan Krzysztof. Pytanie co by się stało jakby gwałtownie hamowali. Ta pani jeździ bez konkretnego celu. Szuka po prostu zaczepki. Tylko czekać, aż stanie się nieszczęście, a wtedy będzie miała pretekst do postawienia winy przewoźnikowi...

Jak widać kierowców PKS bezpieczeństwo pasażerów nie obowiązuje.