Apostolis Anthimos Trias w Przecławiu [RELACJA Z KONCERTU]

Apostolis koncert„Pamiętam to do dzisiaj. Apostolis stoi za kolumnami i mówi: „Józef ja nie wyjdę. Będę grał, ale będę grał tam za kolumnami”. Miał pietra, jeśli chodzi o publikę. Mówię: „Dobra, rób jak chcesz!”. Zaczął z tyłu, a już potem wyszedł do przodu.” – w ten sposób w opublikowanym na łamach „Lizarda” wywiadzie Józef Skrzek wspominał koncert w Budapeszcie dla prawie 30 tysięcznej publiczności. Anthimos już jako nastolatek występował u boku Czesława Niemena, a od tego czasu jego kariera znajduje się w nieustannym rozwoju, gitarzysta do dziś nie osiadł na laurach

 

 

Niedługo, 15 czerwca, ukaże się album „Come Together” – debiut grupy Apostolis Anthimos Trias, oprócz lidera zasilanej przez perkusistę Krzysztofa Dziedzica i basistę Roberta Szewczugę. Panowie grają razem od 20 lat, a w środę zaprezentowali się przecławskiej publiczności w ramach cyklu koncertowego Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca „Z jazzem przez Polskę”. Koncert tria był jego inauguracją.

   reklama

Fruktolinka Zdrowa Żywność

 

Występ trwał stosunkowo krótko, w niewielkim stopniu przekraczając godzinę. Czas został jednak przez muzyków wykorzystany w pełni. Kompozycje odgrywano w sposób cechujący się improwizacyjną swobodą oraz luźnymi konstrukcjami, a przy tym precyzyjny i zgrany. Doświadczenie każdego z muzyków mówi samo za siebie o ich profesjonalizmie, co uwidaczniało się na scenie. Anthimos bez wątpienia należy do bardziej istotnych gitarzystów w historii polskiej muzyki (co warto odnotować, na scenie z triem odgrywa również partie syntezatora). Nie utracił nic z technicznej biegłości oraz pomysłowości, racząc zebranych niejednym bardzo dobrym solem. Muzyk przykładał również wagę do brzmienia instrumentu, w ciągu jednego utworu niejednokrotnie zmieniając jego barwę, a także często wykorzystując efekt wah-wah, podchodząc do niego jednak faktycznie jak do wzbogacającego brzmienie efektu, a nie pomocnego narzędzia w ukrywaniu niedociągnięć. Fantastycznie zaprezentował się także Krzysztof Dziedzic. Jego gra przykuwała uwagę przez cały koncert, w pełni jednak wychodząc na pierwszy plan w momencie sola.

  reklama

Hair-House

 

Z perkusyjnymi popisami jest ten problem, że wymagają naprawdę sporych umiejętności i inwencji, żeby zaciekawić słuchacza, przede wszystkim ze względu na fakt, że z bębnów nie sposób wydobyć żadnej melodii. Dziedzicowi zdecydowanie udało się zyskać względy publiczności, za sprawą technicznego kunsztu, muzycznej wyobraźni, doskonałego wyczucia instrumentu oraz idealnego wymierzenia czasu. Druga połowa sekcji rytmicznej w osobie Szewczugi także zasługuje na docenienie, ze względu na bardzo dobre linie basu oraz nad wyraz sprawne technicznie solówki. Trzeba przyznać, że miejscami basista szybciej przebierał palcami niż wydobywał dźwięki, były to jednak niewielkie potknięcia, a jego popisy także pozostawiały w pamięci wrażenia zdecydowanie pozytywne. Te trzy indywidualności świetnie zgrywały się ze sobą, podczas grania pozostając w nieustannym kontakcie. Wykonano zaledwie kilka utworów (wieńcząc całość coverem „Come Together” The Beatles), jednak długich, rozbudowanych i pełnych improwizacji.

 reklama

Ancora Warzymice

 

Cykl „Z jazzem przez Polskę” rozpoczęty został zatem w sposób zdecydowanie udany. Sala nie została całkowicie zapełniona, ale ci, którzy się pojawili zapewne nie opuścili jej rozczarowani. Trójka uzdolnionych muzyków, w repertuarze, w którym bardzo dobrze się odnajdują. Nic dodać, nic ująć.

 

Apostolis koncert

 

Tekst: A. Gręda / Foto: GOKSiR